"Niebo i ziemia" - wystawa malarstwa Leszka Misiaka
...Twoje malowanie jest nieustanną wędrówką do tego miejsca, w którym niebo spotyka się z ziemią. Kiedy patrzy się na Twoje obrazy, nie sposób wyzwolić się z jego uroku. Jesteśmy tym, dokąd zmierzamy.
Los sprawił – a może po prostu życie i miłość, które tu spotkałeś – że zamieszkałeś na północno-wschodnim krańcu wielkiego miasta, gdzie na wzgórzu, wśród blokowiska z wielkiej płyty, na najwyższym piętrze masz pracownię. Z jej okien aż po horyzont rozciąga się krajobraz najeżony bryłami zabudowań. Po wejściu do pracowni chwilę patrzysz w to okno, a ja muszę Cię kiedyś spytać: czy lubisz ten widok?
Potem wkładasz ołówek i malutki szkicownik do kieszeni koszuli, zjeżdżasz na dół windą i idziesz na spacer. Dawno już odkryłeś, że miejski chodnik z czasem zmienia się w wiejską ścieżkę. Tuż za parkiem rozpościerają się pola, w stronę Batowic i za Batowicami.
W szkicowniku rysujesz szare proste linie na białej karteczce. Może czasem dopiszesz na tym szkicu kilka słów: 1 plan – j. ugier. Dach czerwony – II pl. cieniowany. Ściany białe, w głębi las – zielenie soczyste, ciemne.
Ołówek wystarcza. Twoje oczy dobrze zapamiętają kolor, możesz im zaufać. Jak geodeta wyznaczasz granice pól i lasów. Sprawiedliwie, harmonijnie i cicho. Może to dzięki temu, malując później, tak zmysłowo i barwnie, masz posłuch wśród tych barw żywych i dźwięcznych.
Niby wiem, jak to robisz, to przecież proste: rozbijasz jajko, nalewasz pół skorupki oleju, drugie pół terpentyny, dodajesz żywicę i pszczeli wosk. Masz ulubione pędzle albo zastrugany patyczek z trzciny. Mieszasz wszystko z czystym sproszkowanym pigmentem, lubisz te ziemne. Potem bierzesz zagruntowane kredą płótno bądź nasączony chudym mlekiem karton i malujesz. Tak zwyczajnie.
Niby to wszystko wiem, lecz jednocześnie nie wiem, jakim cudem potrafisz robić to jak nikt inny.
Malujesz ze swojej ziemi, bujnej i żyznej. Zimą śpi otulona śniegiem pośród skib, latem rodzi plon, a jej rytm jest święty. Powiedziałeś kiedyś, że ziemia jest symbolem trwałości.
W Twoich obrazach jeszcze taką pozostaje.
fragment tekstu autorstwa Rafała Borcza